sobota, 20 czerwca 2015

Życie w nieżyciu II

Po chwili zastanowienia postanowiłam kontynuować:

Pokonując każdy kolejny stopień coraz głośniej słyszałam entuzjastyczne rozmowy mojej ciotki, jej męża i dwójki dzieci. Ciotka Patrycja była zniesmaczona kiedy zobaczyła mnie w tak krótkich spodenkach.
-Powinnaś się przebrać -Powiedziała odciągając mnie na bok.
Jednak ja wcale nie miałam zamiaru tego robić, a ona doskonale o tym wiedziała.
Już wtedy widziała że nie zamierzam robić tego, czego ode mnie oczekuje. Jednak nie prawiła mi z tego powodu uwag. Po prostu uważała że jestem trudnym dzieckiem, dojrzewam, a śmierć rodziców miała na mnie ogromny wpływ.
Opierając się o blat w kuchni odpaliłam papierosa, Karol, syn mojej ciotki oglądał kreskówki. Jego matka prowadziła dość ożywioną rozmowę z całą trójką. Szczęśliwa rodzina.
Spojrzałam na kalendarz, był 3 lipiec. Od wypadku w którym zginęli moi rodzice minęły dwa miesiące. Włączyłam radio, strasznie ciężko było mi wytrzymać choć chwilę bez muzyki.
Moja wówczas 14-letnia kuzynka, Aga odwróciła się rzucając mi szeroki uśmiech. Imponowałam jej. Ciocia zerkając na mnie przez dłuższą chwilę poprosiła bym zgasiła papierosa. U nich nie było zwyczaju palenia. Wypuszczając dym z ust posłałam jej uśmiech i postanowiłam wyjść.

-Dlaczego poszłaś akurat tam? -Przerwała mi rozmówczyni.
-Nie wiem, to był taki impuls. Raczej nie bywałam w takich miejscach. -Opowiedziałam spoglądając na nią

Ona milczała, więc uznałam że powinnam opowiadać dalej.

Chciałam poznać miasto. Minęły dwa tygodnie odkąd tu mieszkałam. A jedynym miejscem jakie zwiedziłam był sklep niedaleko domu. Dość długo chodziłam po okolicy, która nie zainteresowała mnie jakoś szczególnie. Z resztą skupiłam się jedynie na muzyce nieustannie lecącej w moich słuchawkach. Po kilku godzinach weszłam do baru. Nie, to nie było miejsce które chciałam zobaczyć. Po prostu miałam zamiar chwile odpocząć, choć sama nie wiedziałam od czego.
Bez problemu sprzedali mi alkohol. Jednak wypicie jednego piwa nie wydawało się niczym złym.
Ludzi nie było dużo, ciężko się dziwić, była 17.
Usiadłam przy oknie, wybrałam przedostatni stolik. Wpatrując się w siedzących na przeciwko ludzi błądziłam myślami które nieustannie pojawiały się w mojej głowie.
Nagle dosiadł się do mnie ON. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz